Wybaczcie to spowolnienie na MilerPije.pl. Występ w TVN i targi whisky e Berlinie skutecznie uniemożliwiły mi szybkie pisanie… To gdzie skończyliśmy? Z Edynburga udaliśmy się w kierunku Speyside. Szkocja jest wprawdzie piękna od momentu przekroczenia jej granic, ale trzeba otwarcie powiedzieć, że atrakcyjność krajobrazu wzrasta wraz z przemieszczaniem się na północ.
Jako mieszkaniec Wielkopolski przywykłem do płaskiego krajobrazu więc było dla mnie nieustannym zaskoczeniem, że cel swojej podróży widziałem w dolinie w zasadzie na wyciągnięcie ręki, ale aby dostać się do niego w rzeczywistości potrzebne było jeszcze 20 minut kręcenia kółkiem po wijących się jak wąż szosach. W Speyside zatrzymalismy sie w Aberlour, czyli miejscowości, w której znajduje się destylarnia o tej samej nazwie.
Destylarnie
W Speyside destylarnia jest praktycznie co kilka kilometrów. Łatwo je rozpoznać po widocznych z daleka pagodowych dachach.
Obok niektórych z nich przejeżdżałem ocierając łzy z żalu, że nie mam czasu ich odwiedzić. Jednak z drugiej strony, z destylarniami jest tak, że jeśli widziałeś kilka to widziałeś wszystkie. Dlatego takie odwiedziny sprawiają przyjemność tylko prawdziwym napaleńcom 😉 Po odwiedzeniu kilku miejsc moja dziewczyna pytała mnie już tylko czy będzie tam coś nowego czy lepiej zostać i poczytać książkę na ławce kiedy ja oglądam te kadzie zacierne i fermentacyjne… nie dziwię jej się ani trochę 🙂
Oto destylarnie, które odwiedziłem w Speyside:
Z perspektywy czasu mogę od siebie dodać, że to sporo destylarni. Dzisiaj, jak wiecie, wolę skupiać się na Szkocji niż na „zaliczaniu” gorzelni. Zachęcam Was przy okazji do obejrzenia wideo z jednego z wyjazdów do Szkocji 😀
Nowa seria kieliszków MilerPije!
Z początkiem przyszłego tygodnia ruszy preorder na kieliszki MilerPije! Będzie to druga seria bardzo wyjątkowych kieliszków. W tym roku planuję około 500-800 sztuk kieliszków (ostateczna liczba znana jest dopiero po przejściu kieliszków przez kontrolę jakości…). Zmieni się także logo na kieliszkach!
Kieliszki dostępne będą pod koniec listopada lub na początku grudnia i będą wspaniałym prezentem gwiazdkowym dla wszystkich kochających whisky!
Jeśli chcecie wiedzieć więcej o nowej serii kieliszków przeczytajcie artykuł z ich dokładną specyfikacją lub po prostu zapiszcie się na newsletter, w którym poinformuje o preorderze wpisując swój adres email w poniższe okienko…
Nie samą whisky człowiek żyje…
Większość mieścinek w Speyside to jedna główna ulica i kilka domów wokół niej. Klimat jest naprawdę niesamowity – czas po prostu się zatrzymał 😀
Jest zupełnie inaczej niż w Polsce ponieważ tam „mały biznes” jeszcze nie padł. Oznacza to, że nawet w bardzo niewielkim miasteczku znaleźć można kilka restauracji, sklep wędkarski, sklep z ubraniami (wszędzie Barbour!), a nawet kawiarnie no i oczywiście pub. W Polsce też mogłoby tak być gdyby nie nasze ogólnonarodowe uwielbienie centrów handlowych, do których pielgrzymujemy w weekendy. W Szkocji nikt nie pielgrzymuje, a lokalna społeczność ma bardzo duże znaczenie i trzyma się razem organizując liczne eventy. Sierpień jest w Szkocji czasem kiedy odbywają się Highland Games, czyli takie „oldschoolowe” zawody strongmanów, w których mężczyźni walczą o honor i chwałę rzucając i przenosząc najróżniejsze przedmioty ubrani w kilt i nowiutkie buty Nike 🙂 O tak:
Jednym z największych sposorów tych zawodów jest whisky Glenfiddich. Niestety nie udało mi się trafić na żadne gathering, ale mam ukryte marzenia o tym żeby kiedyś wystartować 😛
Wędkarstwo
Jak wiecie z FB jestem amatorem wędkarstwa (z naciskiem na słowo amatorem) i staram się zabierać ze sobą sprzęt wędkarski w podróże. Niestety okazało się, że spinning (metoda, której używam) na rzece Spey jest zabroniony ponieważ uprawia sę tam wyłącznie szlachetne wędkarstwo muchowe w pogoni za pstrągiem, głowacicą i łososioem. Niestety nie posiadam sprzętu do takiego połowu więc musiałem się zadowolić wizytą na łowisku płatnym, które na szczęście nie było przeładowane rybami więć złapanie trzech przyzwoitych pstrągów na kolację zajęło mi …. aż 45 minut 😛
Skąd by nie były, własnoręcznie złapane i oprawione a później natychmiast wrzucone na grilla, pstrągi z powyższego zdjęcia „made my day”.
Ballindalloch Castle
Musze przyznac,ze niezwykla przygoda byly odwiedziny w zamku Ballandaloch, który cały czas zamieszkiwany jest przez rodzinę szlachecką Macpherson Grant. O ile zamki w Edynburgu i Stirling (ktorego opis pominąłem) były po prostu muzeami, Ballindalloch jest przykładem zamku w stanie „przyżyciowym” gdzie można zobaczyć jak naprawdę toczy się życie wyższych sfer Wielkiej Brytanii. Mają też klka ciekawych pamiątek na ścianach takich jak zaproszenia na ślub Karola i Diany, jubileusze Królowej Elżbiety i wiele innych, które pozwalają wyobrazić sobie świat sfer królewskich w Wielkiej Brytanii.
Zwierzaki!
Ktoś mi powiedział, że jeśli jedziesz na zachód i nagle krowy robią się ładniejsze niż kobiety, to jesteś w Holandii (wybaczcie jeśli dla kogoś to niesmaczny żart). W Szkocji w ogóle nie widziałem zbyt wielu ludzi, natomiast krów i owiec jest tam bez liku.
Bardzo łatwo zobaczyć także Fejmys Grołsy 😉
Oczywiście byliśmy zwykłymi turystami szukającymi zwierzyny z okna samochodu, a nie z ambody z wielką lunetą, ale jest to pewna odmiana od miejskiego krajobrazu, z którym mam styczność w Polsce i sprawiła mi dużo radości! Pamiętaliśmy jednak o tym żeby zachować najwyższą ostrożność… Trzeba uważać na wiewiórki…
Być ostrożnym z uwagi na grasujące byki…
No i zawsze gotowym do uniku z uwagi na plujące lamy 😉
I tak to właśnie było w Speyside 😀 W następnym wpisie opowiem Wam o drodze na północ i cudownej wyspie Orkney! Później jeszcze wpis o północno-zachodnich Highlands i Skye i później już osatatni wpis ze Szkocji o Fort William, GlenCoe i Oban. Wszyscy stali czytelnicy widzą, że niewiele ostatnio notek smakowych… Nie martwcie się! Planuję niedługo przyjąć tempo jednej lub dwóch notek dziennie! Mam około 100 zaległych notek z poprzednich degustacji, mnóstwo notek ze Szkocji, ponad 20 notek z wypadu do Pobierowa z bestofwhisky.pl oraz kilka naprawdę niesamowicie rzadkich okazów (Port Ellen, Karuizawa itp.) z festiwalu whisky w Berlinie, który niedawno odwiedziłem. Zachęcam Was także do udziału w moich najbliższych degustacjach! Info poniżej…
tak trzymać :)…aż mi zaschło w gardle
Akurat występem w TVN Panie Tomku bym się nie chwalił…
Radziłbym Panu:
A. Odbyć profesjonalne szkolenie z emisji głosu – pański obecny ornitologiczny, ekstraktywny zapewne sopran znacząco utrudnia odbiór tego, co ma Pan do powiedzenia (sic!);
B. Lepiej przemyśleć tezy, które zamierza pan wygłosić w studiu TV. Innym jest kameralne audytorium na degustacji, zaś jeszcze czymś innym miliony telewidzów!!!
Dzięki! Jestem zawodowym tłumaczem konferencyjnym i miałem takie przedmioty na studiach jak emisja głosu i występowanie publiczne. Wszystkie zaliczyłem, ale może to przypadek 😛
Nie chodzi Drogi Panie Tomaszu o „zaliczenie” zajęć, tu potrzeba znaczącego obniżenia Pańskiego Głosu. Obecny ton, chłopięco piskliwy, tzw. „kaczy język”, nie przystoi Panu jako prezenterowi. Polecam w Warszawie Panią dr Ewę Irzykowską, pół roku zajęć i odnajdzie Pan męską, dojrzałą barwę głosu. Powodzenia!
Nie widzę problemu – możesz więcej nie słuchać 🙂
Witaj szkoda że osoba lubująca sie w szkockiej nie spróbowała tradycyjnego i szlachetnego fly fishingu, musisz kiedyś spróbować
Nie potrafię zrozumieć logiki takich ludzi. Przychodzą Cię czytać i krytykują w tak śmieszny sposób. Również oglądałem ten program o czym napisałem w poprzednim komentarzu i mój odbiór Twojej wypowiedzi był całkowicie inny. Słuchało mi się bardzo miło. Wypadłeś profesjonalnie i możesz być z pewnością zadowolony. Sam prowadzę bloga od roku i wiem jak ważne jest pozytywne słowo (nie mylić z kokieterią). Co do nowego wpisu, świetne zdjęcia, a te gdzie siedzisz na beczkach widziałbym na okładce jakiegoś czasopisma o dobrych trunkach 😉 Serdecznie pozdrawiam!
Świetny wpis jak zwykle zresztą. Jak tylko namówię dziewczynę na wyjazd na wakacje do Szkocji (miłośniczka ciepłych krajów niestety) również odwiedzę kilka destylarni 😀 Zacznę chyba od tych bardziej mainstreamowych.
Panu Rico natomiast radziłbym zmienić ton wypowiedzi na mniej protekcjonalny i pozbycie się tego dziwnego nadęcia, ponieważ:
A. Nikogo to nie obchodzi.
B. Nadal nikogo to nie obchodzi.
Współczując dziewczynie, która woląc Morze Śródziemnie będzie narażona na zupełnie inny klimat Szkocji, chciałbym ci Kriss powiedzieć, iż skoro Tomek Miler występuje publicznie, stając się poniekąd osobą publiczną, winien jest swym odbiorcom jak najwyższy poziom merytoryczny, jak i przekazu.
Trzeba podkreślić, iż jest już o wiele lepiej od czasu zamieszczania na YT tych masakrycznie amatorskich filmików na nieciekawej czerwonej otomanie ze sztucznej skóry, z włosami ogolonymi na zero. Stąd też widząc bardzo wyraźne u Tomka pragnienie rozwoju, jedynie mu doradzam, co jeszcze mógłby polepszyć bez żadnego protekcjonalizmu. Coś co jest dobre zawsze może być lepsze.
Sugerował bym przegonienie paru much z nosa. Jeżeli potrzeba, mam namiary na dobrego pulmonologa w Warszawie.
ubawilem sie!
[…] zjawiskiem, które zaobserwowałem na wakacjach w Szkocji jest to, że moje marynarki z tweedu zaczęły dopasowywać się do mnie po kilku-kilkunastu […]
[…] 2. Jest whisky szwagier! […]
Witam. Podoba mi się ten blog bo jest ciekawy i ładnie napisany, podoba mi się Pan Tomasz bo jest ładny, podoba mi się głos Pana Tomasza bo jest milutki. Nie podoba mi się wymądrzanie „rico” bo mnie nie zemdliło. The End jak mawiają łiskoluby 🙂 Pozdrawiam. Aga P.S. Mądry mówi bo ma coś do powiedzenia, głupi, bo musi! Amen!