Słyszeliście kiedyś o Jack Daniel’s Single Barrel? Kto nie słyszał?!? Robiłem ostatnio sporo porządków, które O DZIWO (a przynajmniej to wersja dla mojej żony) na niemal każdym kroku ujawniają nowe butelki 🙂 Ostatnio znalazł się karton z dawnych czasów ze starymi butelkami, w którym przez dobre 6 lub 7 lat „leżakowało” podróżując wraz ze mną po różnych siedzibach firmy kilkadziesiąt butelek whisk(e)y. Wśród nich znalazłem starą butelkę Jack Daniel’s Single Barrel, która to zainspirowała mnie do tego żeby napisać artykuł porównujący stary i nowy wypust. Wyobraźcie sobie jednak jaka była moja radość kiedy dosłownie kilka dni temu dostałem od JD kilka nowych butelek „Singla” przy okazji promocji wirtualnego spaceru po destylarni Jack Daniel’s w Miler Spirits i okazało się, że JDSB dostępny jest już w kolejnej odsłonie… Zapraszam Was zatem na porównanie trzech wersji JDSB zabutelkowanych na przestrzeni 10 lat!
Co to jest Jack Daniel’s Single Barrel?
Dzisiaj szkockie whisky butelkowane z jednej beczki (single cask) to już norma i nie dziwia one żadnego miłośnika whisky w Polsce (na zachodzie to norma od 30 lat). Niemniej trzeba szczerze powiedzieć, że pionierem tego typu bottlingów na polskim rynku (i pewnie wielu innych rynków) jest mainstreamowy Jack Daniel’s, który wypust Single Barrel (dla uproszczenia można przyjąć, że barrel to amerykańska wersja angielskiego słowa cask) sprzedaje już w Polsce od lat. Koncepcja bottlingu tego typu jest prosta, a przez to piękna.
Jak wybierana jest beczka Jack Daniel’s Single Barrel?
Mistrz Destylacji destylarni Jack Daniel’s idzie na górne piętro magazynu i wybiera te beczki, które jego zdaniem nadają się na zabeczkowanie bez kupażu (mieszania wielu beczek przed zabutelkowaniem). Dlaczego akurat na górne piętro magazynu? To proste – pod dachem magazynu w ciągu roku amplituda temperatur jest największa – zimą jest najzimniej, a latem najcieplej). Oznacza to, że beczka mocno rozszerza się latem wpuszczając alkohol w swoją objętość, a potem mocno kurczy się zimą wyciskając go do swojego światła wraz z taninami i cukrami warunkując szybkie i intensywne leżakowanie. Dla kontrastu warto dodać, że istnieje także Jack Daniel’s Green Label (dostępny wyłącznie w USA, ale opisany na MilerPije tutaj), który jest kompletnym przeciwieństwem JDSB ponieważ pochodzi wyłącznie z najniższych pięter magazynu gdzie amplituda temperatur jest najmniejsza.
Po co to porównanie?
Ponieważ leżakowanie whisky w beczce to bioproces, który nie może być w 100% kontrolowany. Whisk(e)y z każdej beczki smakuje nieco inaczej przez co jest niepowtarzalna. To właśnie dlatego uważam, że porównanie Jacka z różnych okresów jest ciekawe. W tym wypadku dodatkowego smaczku dodaje fakt, że JDSB z 2007 został wyselekcjonowany przez nieżyjącego już Jamesa Bedforda, który pracował jako Master Distiller marki Jack Daniel’s przez 20 lat i ustąpił obecnemu mistrzowi destylacji – Jeffowi Arnettowi – dopiero w 2008 roku. Ponieważ selekcja beczek to w dużym stopniu sprawa gustu, zastanawiam się czy whisk(e)y te będą różne. Z drugiej strony zastanawiam się także czy butelki z dwóch kolejnych lat będą różnić się znacznie. Eksperyment wydaje się ciekawy i wart poświęcenia kilku chwil.
Kilka słów o designie starej butelki Jack Daniel’s…
Powiem szczerze, że ostatnio zaczynam czuć się staro. Jestem trochę za młody żeby być pionierem picia whisky w Polsce. Nie przeszkadza mi to jednak zaliczać się do „starej gwardii”. Dostrzegam to czasem kiedy nowa wersja etykiety jest już dla mnie tylko trochę nowsza niż ta poprzednia kiedy była nowa 😉 Niemniej trzeba przyznać, że butelka JDSB z 2007, która przez wiele lat była oficjalną butelką tej whisky, dość mocno różni się od młodszych koleżanek. Mi osobiście stara butelka bardzo się podoba ponieważ kojarzy mi się (OMG chciałem napisać, że z dzieciństwem…) z tym co oglądałem w TV jako dzieciak. Wyobrażam sobie np. Blake’a Carringtona z Dynastii, który sięga po JDSB w tym starym lekko dziadkowym wzornictwie, wyciąga z szyjki obszerny drewniany korek i nalewa whiskey jakiemuś ważnemu biznesmanowi, aby zasiąść na skórzeanej kanapie w swoim gabinecie i ubić jakiś wielki interes… I takie tam 🙂
Co zmieniło się w nowej butelce?
Z kolei nowe butelki to zupełnie inna historia. Design wyraźnie poszedł w stronę większego ascetyzmu i premiumizacji. Życie przespiesza i (widać to po wszystkich markach). Nowe etykiety JD są też w piękny sposób spójne z etykietą legendarnej i najważniejszej pozycji w portfolio marki czyli JD No. 7. Zmieniła się także sama butelka – ma ostrzejsze linie, taliowanie i embossing z napisem JD przeniesiony na górną część.
Ewolucję przechodzi również korek. Najbardziej podoba mi się środkowy korek z metalowym elementem i logotypem naklejonym na górze. Z kolei najmniej najnowszy korek w kształcie spłaszczonego walca. Najbardziej boli mnie jednak fakt okejania korków banderolami. Najstarszy JD (pierwszy korek z lewej) był kupiony w 2007 roku w Niemczach (gdzie nie ma banderol). Dwa ostatnie pochodzą natomiast z polskiego rynku, na którym obowiązuje oklejanie niemal wszystkich alkoholi banderolami. Wiele osób nie wie, że jesteśmy jednym z ostatnich krajów, które wciąż je mają. Importerzy (rownież ja) wydają rocznie miliony na wysyłanie etykiet z Polski do producentów i okejanie butelek. Nie żyjemy już w PRLu. Banderola niewiele zmienia. Sprawia natomiast, że butelki są na półkach droższe. Z kolei przy pięknych karafkach w jakich np. butelkuje się JDSB (nie mówiąc już o koniakach) po prostu odbiera przyjemność z degustacji. Innymi słowy, po prostu niszczy produkt.
Jack Daniel’s Single Barrel i kupowanie beczek
Jack Daniel’s umożliwia także swoim miłośnikom zakup całej beczki, która może zostać zabutelkowana w spersonalizowanych butelkach. Liczba butelek w beczce jest standardyzowana i wynosi 264. Jeśli kupujący pofatyguje się do Lynchburga może wybrać beczkę samodzielnie na miejscu. Jeśli jednak się nie pofatyguje zrobi to za niego sam Jeff Arnett. Wraz ze swoimi 264 butelkami dostać można szereg gadżetów. Będzie tam:
- certyfikat własności i certyfikat autentyczności
- spersonalizowny dekiel od beczki
- a nawet (za dopłatą) pustą beczkę JD.
Oczywiście wypicie 264 butelek JDSB zajmie trochę czasu. Jednak jeśli ktoś ma sporo znajomych na Fejsie myślę, że bez problemów można rozdać taką beczkę jednym postem 😉
Notki smakowe
Jack Daniel’s Single Barrel 2007 lub starszy (kupiony w Niemczech)
Oko – miedziana (nieco jaśniejsza niż dwie pozostałe butelki)
Nos – 21 – lotna, słodka, waniliowa, lakiery, później spokojniej, dużo karmelu z krówek i czekolada.
Język – 20 – oleista i pieprzna
Finisz – 20 – w pierwszej chwili gorzkawy, ale dalej słodki i czekoladowy, lekko pieprzny na końcu.
Balans – 20
Total – 81/100
Jack Daniel’s Single Barrel Select 2016 (stara etykieta)
Oko – bursztynowa
Nos – 22 – lotna, słodka, ale nie tak słodka jak ta poprzednia, nieco głębsza w smaku, suszone owoce, kompoty, czekolada.
Język – 21 – oleisty i słodki
Finisz – 19 – słodki, czekoladowy, dość prosty i pieprzny na końcu.
Balans – 20 –
Total – 82/100
Jack Daniel’s Single Barrel Select 2017 (nowa etykieta)
Oko – bursztynowa
Nos – 21 – lotna, słodka, płatki kukurydziane z mlekiem, mocno waniliowa, drzewna, stonowana. Kojarzy mi się trochę z waniliowymi nutami w maltach np. Glenlivet 12yo, co oczywiście w żadnym wypadku nie przekreśla jej bourbonowego ups. Tennessee Whiskeyowego 😉 charakteru (bo Jack to przecież nie bourbon).
Język – 21 – oleista i słodka z delikatną pieprznością
Finisz – 20 – czekoladowy, słodki, trwający i po trzeciej próbce nie zawaham się już użyć słowa „charakterystycznie” pieprzny na końcu.
Balans – 20
Total – 82/100
Jak widać koncepcja „single barrel” przekłada się na rzeczywistość. Poszczególne bottlingi faktycznie cechują różne profile smakowe, które jednak są na bardzo zbliżonym poziomie.
Oczywiście to nie wszystko, bo w USA muszą wszystko mieć więcej i bardziej… Być może jeśli polski rynek będzie chłonął JD mocniej, pojawi się u nas także edycja żytnia. W strefach bezcłowych kupić też można wersję 50% ABV (100 proof). Zatem Jacka Single Barrel można zgłębić jeszcze bardziej 🙂
Jeśli macie ochotę zobaczcie też mojego vloga na temat tych butelek…
Świetny artykuł
Fajny artykuł 🙂 „100 proof” można dostać w lepszych sklepach w Krakowie, a „Rye” można kupić w przystępnej cenie w pewnym sklepie w Londynie. Najgorzej z „Barrel Proof”… ciężko go w ogóle dostać w Europie, a co dopiero w rozsądnych pieniądzach.
Z chęcią zobaczyłbym porównanie:
JD Unaged Tennessee Rye
JD Rested Tennessee Rye
JD Single Barrel Rye
Też mnie irytują banderole, ale w PRL-u ich nie było 🙂 Pojawiły się w 1993r.