Marka Scottish Leader, która za moich czasów studenckich produkowała jeden z moich ulubionych blendów (najbardziej lubiłem jego niską cenę) przeszła jakiś czas temu bardzo poważny lifting, całkowicie zmieniając swoje oblicze i nazwę na Scottish Leader Signature. Postanowiłem, że rzucę na to okiem i przypomnę sobie smak tej whisky.
Marka Scottish Leader
Scottish Leader z etykietą z wizerunkiem jelenie w dolinie był zawsze typowym przykładem szkockiej estetyki lat 80 i 90. Jednak dzisiaj konsumenci oczekują czegoś nowego i świeżego, a producenci tej whisky z pewnością dostrzegli. Kojarzący się z przeszłością i „oldschoolem” jeleń poszedł w odstawkę, a zastąpiła go butelka nowoczesna i nietypowa dla whisky. W zasadzie gdyby nie pozostawienie znanej nazwy, można by powiedzieć, że to całkowity rebranding, a nie lifting. Nowa butelka Scottish Leader Signature jest prostopadłościenna, a jelenia zastąpił orzeł w embossingu (to ten wypukły znaczek na butelce) oraz eukaliptusowa etykieta. Przyznaję, że wygląda to całkiem estetycznie.
Sama marka na swojej stronie internetowej chwali się faktem, że jest dumna ze swojego dziedzictwa, ale nie czuje się nim ograniczona. Lata temu, jako początkujący bloger, oburzałbym się tym i próbował dowieść, że „kiedyś było lepiej”, ale dzisiaj rozumiem, że świat whisky to drapieżne miejsce, w którym przetrwają twardsze. Jeśli rynek gra melodię nowoczesności, marki tańczą do tej muzyki, a tutaj mamy na to żywy przykład jakim jest Scottish Leader Signature.
Myślę z resztą, że Wam całość również podoba się bardziej ponieważ pytałem o to jakiś czas temu na Facebooku i choć zdania były podzielone, to większość osób, które zareagowały była za nowym wzornictwem. Post do obejrzenia tutaj.
Osobiście ciężko mi się zdecydować ponieważ starego Scottish Leadera, którego opisałem w tym poście, darzę pewną wartością sentymentalną.
Portfolio marki Scottish Leader oprócz opisywanej tutaj wersji Signature obejmuje także wersję Original, 12yo oraz Supreme. Być może, z którąś z nich spotkamy się jeszcze na łamach MilerPije.pl.
Scottish Leader Signature – co to za whisky?
Scottish Leader Signature to wypust marki, którego skład cieszy się dodatkiem whisky „hebrydzkich” (Islay czy nie Islay, oto jest pytanie???), które mają dawać mu akcenty dymne. Oczywiście, jak zwykle, o tym czy tak jest zaraz przekonam się sam 🙂
Notka Smakowa Scottish Leader Signature
Oko – ciemnobursztynowa
Nos – średniolotna, niezbyt słodka i bardzo lekko dymna. Większość blendów idzie w stronę „zróbmy coś słodkiego żeby nie było czuć alkoholu”. Tutaj pojawia się jednak klimat nieco bardziej „highlanderski”. Jest tu narowista zbożowość i wytrawność skierowane do bardziej świadomego konsumenta. Nie mogę powiedzieć, że to mnie zachwyca. Potrafię natomiast to docenić ponieważ istnieje spójność pomiędzy komunikatem producenta (a więc jego zamysłem) i produktem. Najbardziej nie lubię whisky, które pozorują coś etykietą, a w butelce jest zwykły bimber, który leżał przez 3 lata w obojętnie jakiej beczce.
Język – oleista i słodkawa
Finisz – pełna w smaku, zbożowa, lekko dymna z przebijającą się alkoholowością, która przemija na rzecz lekko dymnego finiszu. Piłbym to na lodzie i po kilku szklankach mogłoby mi zacząć się podobać 😉
po tej recenzji można pana określić tylko jednym słowem: dyplomata
Ostatnie notki, ktore rysuja sie na ksztalt cyklu przegladu blendow, bardzo mi sie podobaja, poniewaz dostarczaja duzo ciekawych informacji i ukazuja niezwykle swiadome podejscia do przedstawianych whisky. Na tym blogu zawsze najbardziej lubilem notki degustacyjne okraszone solidnym wprowadzeniem do tematu, a nie tylko wrzutke „oko-nos-jezyk-finisz”, bez zadnych dopiskow.
Nie probowalem JW Red Rye, Ballantine’s Hard Fired ani Scottish Leader Signature i raczej tego nie planuje, choc moze zastanowie sie nad JW, ktory w najblizszych latach ma wypuscic jeszcze 2 swieze pozycje. Tylko co potem robic z tymi napoczetymi butelkami.
Mam nadzieje, ze kiedys na Panskim blogu pojawi sie artykul na temat Dimple 15 yo, bo na polskich stronach ciezko znalezc jakas sensowna i wiarygodna opinie o tym alkoholu, a to chyba jest klasyk w swiecie whisky i dziwi mnie, ze jest u nas tak marginalizwany. Oczywiscie to wciaz blend, jego cena jest solidna, na pewno lepiej dorzucic troche grosza i siegnac po single malta, ale jednak… jednak bardzo interesuje mnie opinia fachowca na temat tego trunku.
BTW – wspaniale kieliszki „z czapeczka”, juz mam i polecam wszystkim 🙂
Dimple 15 YO nie jest zły, nadaje się do wypicia i może nawet byłby wart tych 100 zł w Kauflandzie (broń boże nie 150 z Świecie Alkoholika) gdyby obok na półce nie stał JW Black Label za 89 który go bije mniej więcej jak Pudzian Popka.