Nazwa Laphroaig (wymawiaj. lafrojg) oznacza „piękna dziupla nad szeroką zatoką” choć tak naprawdę mogłaby być synonimem słowa 'torfowy’. Nie ma chyba innej marki whisky, której serce leży tak głęboko w dymie. W Polsce największą popularnością cieszy się w tej chwili Laphroaig Quarter Cask, ale do tego przeglądu wybrałem wersję 10 yo. Co się odwlecze to nie uciecze…
Jak smakuje Laphroaig 10 yo?
Typ alkoholu: single malt whisky
Wiek: 10 lat
Oko:
otwierając –> jedna z najbardziej charakterystycznych butelek w świecie whisky. Zielone butelkowe szkło i biała etykieta z czarnymi napisami. Prosto i mocno. Butelka kojarzy się z apteką i z lekarstwami. Nic dziwnego, taka jest ta whisky.
po nalaniu –> jasnobursztynowa
Nos: wyjątkowo intensywny zapach, lotna whisky, z daleka mocno dymna, z bliska…bardziej dymna. Niepodobna do CI, która spod torfu pokazywała akcenty cytrusowe. Zapach dymu jest naprawdę silny. Dam jej chwile spokoju. Niech się napowietrzmy … (tik-tak-tik-tak) … I znowu dym, ale tym razem czuć już jod jak nad morzem oraz nieśmiało przebijające się owoce, których nawet nie potrafię nazwać.
Język: Nie chcę się nadmiernie zachwycać, bo jeszcze dużo przed nami, ale ta whisky to naprawdę kwintesencja Islay i dymnej whisky. Może i nie ma tak żlożonego i zaskakującego charakteru jak niektóre inne butelki w tym przeglądzie, ale intensywność jej smaku jest wprost niewiarygodna. Ją prawie można ugryźć. Jest gęsta, ale nie oleista, wytrawna, dymna, rozgrzewająca. Wiele whisky w tym wieku cechuje pieprzność, która ukrywa alkohol. Laphroaig 10yo tego nie ma. Tutaj po prostu czuć ciepło tej whisky. Dym miesza się z bardzo gorzką czekoladą i drewnem i przechodzi w powoli gasnący finisz. Whisky dobra do wszystkiego co wędzone, mięsne i mocne w smaku.
ABV: 40%
Cena: ok. 130 PLN