Degustacja w Warszawie. W zeszły weekend wybrałem się do Warszawy na degustację whisky od niezależnych dystrybutorów (ang. independent bottlers). Spotkaliśmy się w kameralnym gronie, aby poznać trochę tajemnic niezależnego rynku whisky i przede wszystkim zobaczyć czym różnią się zaskakujące i pełne niespodzianek wypusty z limitowanych serii po kilkaset butelek od spójnych, ale także przewidywalnych wypustów z destylarni pieszczotliwie nazywanych „podstawkami”.
Na degustacjach weekendowych często towarzyszy mi moja dziewczyna Ola, która również jet miłośniczką whisky. Listą trunków, których miała okazję kosztować mogłaby z niejednego „znawcy” whisky zrobić chłopca, który zaledwie trochę się interesuje 😉 Ola czuwa nad tym, aby podczas degustacji wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wielokrotnie spędziła ze mną pół nocy na polerowaniu kieszków i wielokrotnie zabierała mi już je ze stołu kilka minut przed rozpoczęciem degustacji bo były „za słabo wypolerowane” 😉 BTW Ola nosi koszulę na miarę z naszej nowej damskiej linii, której nazwę niedługo ujawnimy 😀 Śliczna prawda? Koszula też 😀
Degustacja w Warszawie
A oto (pozostałe) bohaterki sobotniego popołudnia:
- Bladnoch 19 yo Signatory
- Linkwood 18 yo A.D. Rattray
- Ben Nevis 17 yo High Spirits
- Isle of Jura 15 yo OMC
- Caol Ila 16 yo TSMOS
A później przez dwie godziny dyskutowaliśmy o niezależnym rynku whisky oraz smakach i aromatach degustowanych whsiky. Whisky z niezależnego bottligu to bardzo ciekawe zjawisko na rynku alkoholi. Dystrybutorzy sami decydują o tym kiedy beczki, które zakupili od destylarni są już gotowe do zabutelkowania . Dzięki temu możliwe jest zakupienie whisky dość wiekowych, butelkowanych w mocy beczki i z limitowanych wypustów, które pewnie nigdy nie ujrzałyby światła dziennego jako edycje Single Cask.
Moje serce najmocniej podbiła Linkwood leżakowana wyłącznie w beczce po sherry. Kupienie „podstawki”, która dobrze pokazuje jak wpływa na smak beczka po sherry jest niemal niemożliwe ponizej 200 EUR. Dobre beczki po sherry są w dzisiejszych czasach tak trudne do zdobycia, że nawet destylarnie słynące z leżakowania w nich swoich whisky zaczynają wypuszczać na rynek edycje, które tylko częściowo były w nich leżakowane (np. seria Macallan Fine Oak) lub leżakowane wyłącznie w beczkach po bourbonie (np. niedawno wypuszczona na rynek Duty Free Glenglivet First Fill). Dobra beczka po sherry daje wyjątkowo charakterystyczne aroamty suszonych owoców, melasy rumowej, saletry i siarki, których nie da się porównać z niczym innym 😀 I to właśnie z pokazanie tych aromatów dało mi najwięcej radości… Zwłaszcza, że zaraz za Linkwoodem kroczył Ben Nevis po sherry 😀