Port Ellen 24 yo od niezależnego bottlera i to jeszcze z beczki po sherry! Dzisiejszy wpis to niezła gratka. Nie ma chyba whisky bardziej owianej legendami niż Port Ellen.
Otóż wyjątkowość tej whisky polega na tym, że destylarnia ta została zamknięta w 1983 roku. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że dopiero kilkanaście lat później okazało się, że whisky w niej produkowana była wybitna. Oczywiście wtedy nie było jej już na rynku dużo co spowodowało, że stała się ona Świętym Graalem świata whisky. Nie oznacza to oczywiście, że każda butelka z napisem Port Ellen na etykiecie jest warta grzechu (lub swojej ceny…) Bez wątpienia jednak zdarzają się edycje takie jak ta dzisiaj opisywana, w których Port Ellen wznosi się na wyżyny tego co może zaprezentować Islay.
Jak smakuje Port Ellen 24 yo?
Oko: bursztynowa
Nos: 23 – lotna i oczywiście dymna, ale także przyjemna, słodka, kwiatowa, delikatnie dymna, skórzasta. Na koniec pojawia się oceaniczność i mokre kamienie. Bardzo złożona i przejemna w aromacie. Trudna do zdobycia klasyka Islay po sherry <3
Język: 23 – pełna w smaku i pieprzna
Finisz: 24 – potężny smak, czekoladowy, wiśniowy, ziemisty, umiarkowanie dymny i pieprzny (co wynika z mocy). Finisz trwający, rozgrzewający i na końcu słodkawy. Dymnośc jest tutaj łagodna, nie ma w niej potężnego torfowego uderzenia, które zasłania wszystkie inne aspekty smaku i jest tak charakterystyczne dla dzisiejszych whisky torfowych.
Balans: 23
Total: 93/100
ABV: 58,2%
Jeśli interesuje Was Port Ellen na moim blogu znajdziecie o wiele więcej na temat tej whisky. Najlepiej zacząć od wpisu, w którym jako jednemu z nielicznych, udało mi się odwiedzić destylarnię (słodownię). Zapraszam Was na odwiedziny w Port Ellen.