Na półkach marketów bardzo rzadko stoi alkohol, który mógłby być obiektem moich westchnień. Mimo to, z czystej ciekawości, staram się być na bieżąco z ich zawartością i obowiązującymi promocjami, które zwykle okazują się być po prostu tanimi chwytami, które łatwo przejrzeć.
Merchandising to wielka sztuka, która rozpościera się gdzieś pomiędzy psychologią społeczną, neuromarketingiem, wzornictwem i wiedzą o prezentacji. Jest to szereg zabiegów skupiających się na ukazaniu produktów w sklepie w taki sposób, aby skłonić konsumentów do zakupu nawet jeśli dany produkt pierwotnie nie znajdował się na przygotowanej przez nich liście zakupów. Z uwagi na fakt, że polskie prawo zabrania reklamy alkoholi, merchandising dla firm alkoholowych, zarówno w sklepie jak i przy barze, jest praktycznie jedynym sposobem wywierania wpływu na konsumenta. Nic więc dziwnego, że konkurencja jest tutaj najbardziej zażarta i czasem ciekawie jest przyjrzeć jej się z bliska.
Jest wiele zabiegów marketingowych, które mają na celu podnieść sprzedaż. W dzisiejszym wpisie opisze i wytłumaczę najważniejsze z nich.
Zmieńmy coś
Oczywiście podstawowym narzędziem komunikacji dla każdej marki alkohou jest butelka i etykieta. Pisałem o tym jak ważny jest jej kształt przy okazji „liftingów” kilku butelek, np. tutaj. Najprostszą formą promocji jest zmiana jednego elementu wokół znanej konsumentom konwencji. Najłatwiej osiągnąć to zmeiniając etykietę (tymczasowo lub nie). Obecnie robi to Hennessy (także likier Baileys).
Można pójś dalej i dosłownie „ubrac” butelkę w coś ekstra. W tym sezonie dostępny jest Ballantine’s z koszulką świąteczną, ale chyba najsławniejszą kampanią tego typu były Żubranka na Żubrówce.
Opakowanie
Butelka odgrywa absolutnie kluczową rolę w barach, jednak w sklepach, szczególnie w przypadku whisky (i innych alkoholi segmentu premium), często między nią, a konsumentem stoi jeszcze opakowanie.
Jakiś czas temu wyrzuciłem wszystkie tuby po whisky, które zalegały w moim mieszkaniu. Stojąc schowane za barkiem zabierały mi 2 m 2 przestrzeni do życia. Od tego czasu tylko rzucam okiem czy na tubie nowej butelki jest coś co może mi się przydać i wyrzucam ją natychmiast do śmietnika bez żadnego sentymentu. Jednak zanim doszedłem do tego etapu, coś skłaniło mnie do zbierania tych pudełek…
Otóż dla większości konsumentów, zakup i wypicie alkoholu z segmentu premium jest istotnym wydarzeniem sprawiającym nie tylko przyjemność, ale także określającym ich status społeczny. Wydarzenie to potrafi być tak ważne, że ludzie chcą się z nim asocjować i każdy element z nim związany jest dla nich symbolem pewnej nobilitacji. Odważne stwierdzenie? A ile razy widzieliście „książki” po whisky Dimple pozatykane na półkach, lub butelki po JW Blue Label eksponowane na regałach, choć whisky nie ma już w nich od dawna? Ja bardzo wiele. Na tej zasadzie właśnie działa „mechanizm tuby”. Projektanci prześcigają się w projektowaniu nowych tub ponieważ konsumenci traktują je jako przedłużenie obcowania z marką. Technikę tę stosują praktycznie wszyscy producenci whisky. Pewnym ekstremum jest tutaj whisky J&B, której tuba (jeśli to jeszcze można nazwać tubą) jest niczym mały pomnik marki. Warto dodać, że butelka whisky J&B z tubą jest o kilka złotych droższa. Jak widać efekt, który opisałem powyżej jest tak silny, że przedłużone obcowanie z marką za pomocą opakowania nie musi być nam dawane – chętnie za nie odpłacimy!
Multiplikacja
Ludzki umysł i oczy bardzo lubią kiedy jakiś element się powtarza. Wywołuje to w nas poczucie porządku, a także zaufania i pewnego podziwu. Kilka butelek w rzędzie na półce, albo na osobnym standzie to dla naszych oczu i umysłów widok dużo przyjemniejszy niż pojedyncza butelka. Coś jak oglądanie jednego maszerującego żołnierza i całej defilady. Sprawdźcie sami – im ważniejsza marka, tym szersze miejsce na półce marketowej.
Producenci alkoholi doskonale o tym wiedzą i przygotowują nawet specjalne standy umożliwiające zwielokrotnioną prezentację ich produktów. Problem zaczyna się kiedy market nie uzupełnia ich na czas i zaczynają świecić pustkami.
Szkło gratis!
Darmowe szklanki to kolejna bardzo popularna technika sprzedaży. Ci z moich czytelników, którzy wiedzą to i owo o dobrym szkle pewnie tak jak ja patrzą na nie z politowaniem, ale jest wiele osób, które wybiorą opcję ze szklankami w prezencie ponieważ podanie markowego alkoholu w markowej szklance jest postrzegane jako eleganckie.
Żeby wytłumaczyć jak naprawdę zrobić to elegancko, przeniosę nas na chwilę do Belgii. Wiele piw belgijskich ma przypisany sobie kształt kufla, np. coś na kształt koniakówki dla Duvla, pucharu dla Westmalle albo wysokiej szklanki dla Jupilera (BTW, tak – wymawia się „Żupiler”). Najwyższej klasy restauracje podają te piwa w szklankach, które odpowiadają sugerowanemu przez marki kształtowi, ale nie są obrandowane. I to właśnie jest elegancja.
Szklanki dorzucane do butelek alkoholi nie tylko kosztują, ale także są źródłem zysku dla producentów. Porównajcie ceny!
Oczywiście szklanki nie są tutaj żadnym ograniczeniem. Producenci chętnie idą także w stronę karafek, a dla Pań mają domowo i świątecznie wyglądające kubki z logotypem ulubionego likieru.
Od czasu do czasu zdarzają się też dziwne pomysły. Kieliszki do wódki z koniakiem?
Zestawy kombinowane
To ciekawy pomysł na promocję celujący w pary. Jeśli mąż coś kupuje, zona również powinna mieć się czym zająć. Niektórzy producenci rozumieją to bardzo dobrze i ustawiają na półkach takie zestawy, które celują zarówno w gusta Panów jak i Pań.
Poznaj markę
Jeśli jakaś marka prężnie się rozwija lub wprowdza akurat na rynek nowe produkty, bardzo chętnie podsunie nam je do spróbowania w postaci miniaturek.
W ten sposób możliwe jest przedstawienie konsumentowi „możliwości” pozostałych produktów i zachęcenia go do zakupu … no a przecież „za darmo lepiej smakuje”. Dzisiaj przedstawiam przykład wódki smakowej, ale ta technika jest też powszechnie wykorzystywana przez producentów whisky, którzy właśnie przez miniaturki promują starsze wersje swoich produktów, które są znacznie dorższe.
Upselling przy półce
No i w końcu stało się. Pewien Pan w koszuli z napisem Jack Daniel’s wyłapał fakt, że kręcę się przy półkach z whisky i podszedł do mnie oferując pomoc w wyborze alkoholu. Taki upselling przy półce to sposób sprzedaży coraz częściej stosowany przez różne marki. Równie powszechną metodą jest odwoływanie się do instyktów bardziej pierwotnych. Ile razy zgrabna, nastoletnie niewiasta w miniówce próbowała przekonać Was o wyższości wódki X nad wódką Y? A pamiętacie klubową akcję „Ambasadorki” prowdzoną przez markę BOLS? Panowie, spójrzmy prawdzie w oczy, od setek lat kupujemy wszstko przy czym pojawią się piękne kobiety. Może to atawizm, ale działa! Oczywiście taka promocja jest szalenie droga. W końcu przeszkolenie i opłacenie konsultantów i hostess z umiejętnościami sprzedażowymi, a potem postawienie ich w każdym supermarkecie, musi być kosztowne! Wiele marek decyduje się jednak na to w okresię świąt i Sylwestra z uwagi na skuteczność takiej promocji. O tym żeby dziewczyny były ładne nie muszę nikomu przypominać. Warto jednakl pamiętać, żeby konsultanci mieli odpowiedni poziom wiedzy merytorycznej o alkoholach, aby promocja nie zamieniła się w kompromitację. Sam chętnie bym ich wyszkolił – mam na to milion pomysłów!
Niektórzy robią to źle
Nie wiem jak mam skomentować wzronictwo i kolory tych butelek. Patrząc na nie mam tylko wrażenie, że można od nich świecić w nocy. Drogi producencie, zatrudnij projektanta i grafika z doświadczeniem a nie po tutorialu PhotoShopa na YouTube!
I co teraz?
Jak to co? Nic! Jest kapitalizm i nie tylko działy alkoholi grają nam w marketach na emocjach. Warto znać te mechanizmy, żeby szukać rzeczy, które naprawdę są dla nas korzystne. Następnym razem kiedy będziesz w sklepie z alkoholami miej oczy szeroko otwarte, a jeśli zobaczysz coś nowego, daj mi znać w komentarzach!
Cóż, taka prawda,że większość 'zwykłych śmiertelników’ chodzi po sklepach i kupuje, co tańsze, ale co zarazem sprawia wrażenie drogiego i dystyngowanego! I tak też najlepszym, na co niektórzy sobie pozwalają jest Grant’s, JD, JW, Ballantines – niektórym to wszystko jedno, byleby był zestaw dobrze wyglądający. Czyli jaki? Ach, albo w puszce, albo ze szklankami (preferencja często na szklanki). Czy jest w tym coś złego? Cóż… Powiedziałbym, że nie. Ale nie dajmy się zwariować. Patrzmy na to, co kupujemy – na jakość, a nie tylko na cenę i opakowanie. I tyle 😉
Btw. zły wpis do butelki Wyborowej, tutaj dobry: https://www.milerpije.pl/nowa-butelka-wyborowej.html 🙂
Ale ja nie linkuje w tym wpisie butelki Wyborowej?
Świetny wpis! Niby rzeczy oczywiste, ale kiedy jest się tam, na miejscu, w otoczeniu tych wszystkich butelek, to nie zwraca się uwagi na te wszystkie techniki. Mam tę przewagę, że zazwyczaj wybierając się po alkohol wiem co chce kupić. Cóż, dla mnie to trochę jak kupno kopmutera – najpierw szukam, sprawdzam, czytam i dopiero potem kupuję. Ale zdarza się czasem że kupuje coś pod wpływem chwili i wtedy – prawdopodobnie jak każdy – pewnie ulegam technikom reklamowym.
Ja też staram się mieć przemyślany plan, ale wdrożenie go nie zawsze mi wychodzi 😛
„Warto jednakl pamiętać, żeby konsultanci mieli odpowiedni poziom wiedzy merytorycznej o alkoholach, aby promocja nie zamieniła się w kompromitację.”
Dokładnie, w weekend ręce mi opadały,gdy co by nie było miła Pani promująca produkty Ambry, na pytanie Klienta o „dobre porto” odparła, że ona nie może polecić porto, ale proponuje…. Fresco. Spędziłem dłuższą chwilę przy sąsiednich półkach, szukając win na wieczór. No i trochę się tych „rekomendacji” nasłuchałem
Odpowiem Ci dlaczego ona poleciła Fresco. Niestety, dziewczyna ma taki przykaz, nie może informować ani udzielać informacji na temat konkurencyjnych produktów. Ja, jeszcze pracując z pewną marką whisky obchodziłem ten zakaz i szczerze i normalnie rozmawiałem i polecałem. Gorzej by było jakbym trafił na kontrolę 🙂 A kobietki na promocjach często są zaszczute i wykonują to co im się nakazuje.
Są zaszczute bo pracują w sposób za jaki zapłacił ich pracodawca, ciekawe. Może jeszcze powinna mówić ja tylko do stypendium tu sobie dorabiam, ale to syf i szczyny jakich mało i odsyłać do konkurencji. Myślę że to raczej konsumenci powinni wiedzieć, że ona stoi tam po to by sprzedawać – w jakim ty świecie żyjesz?
Albo bierzesz pracę i przełykasz z bólem ograniczenia albo nie bierzesz uważając że to zbyt duży kompromis moralny – każde inne rozwiązanie uważam za nieuczciwe.
Znam dobrze mechanizm tego jak funkcjonują takie akcje promotorskie, to oczywiste, że mogła polecić tylko produkty Ambry. Ale słuchając jej, miałem wrażenie, że w tym wypadku ewidentnie zignorowano jakość wyszkolenia merytorycznego i predyspozycje sprzedażowe. Liczyła się ilość sprzedanych butelek w co by nie było gorącym okresie przedświątecznym, kiedy do półek rusza masa alkoholowych laików.
Ja przede wszystkim skupiłbym się na tym czy hostessa wie co to jest porto, a dopiero potem zastanawiał czy może je polecać z uwagi na etykę pracy.
Nie napisałeś o zestawach „imprezowych”. Popitka + trunek. Przygotowane przez producenta, albo stworzone fantazją sprzedawcy. Zwykle to cola + trunek zasadniczy, żubrówka + sok jabłkowy itd.
Racja! Kiedy jakiś dopadnę, to uzupełnię wpis!
Panie Tomku , gdzie dostępna jest ta edycja Hennessy od Kawsa ?! ?! To święty gral w świecie streetwearu 🙂
Zdjęcie zrobiłem kilka dni temu w Realu w CH M1 w Poznaniu. Było jeszcze kilka sztuk.
Panie i panowie stojacy przy regalach z alkoholem maja rozna wiedze odnosnie danych produktow
czasami namawiaja tylko do jednej marki
mozemy sie wtedy dowiedziec tego co jest na etykiecie z cena
czyli czy wino jest biale czy czerwone no i jaki jest jego rodzaj
i na tym wiedza sie konczy
ale ostatnio jedna Pani mnie bardzo milo zaskoczyla
stalem przed regalem z whisky
Pani zaproponowala jakis produkt po czym zapytalem sie odnosnie innych
i o dziwo Pani powiedziala ktora whisky jak smakuje
czyli wszystko zalezy na kogo trafimy
idac dalej
osoby kupujace mozemy podzielic na dwie grupy
jedni kupuja bo akurat chca kupic i wtedy cena jest dla nich czyms najwazniejszym
dodatkowo jesli musimy kupic prezent to staramy sie aby jakos wygladal
druga grupa to osoby ktore kupuja systematycznie
czyli takie ktore albo lubia pic albo traktuja to jako pewnego rodzaja hobby
ja zawsze zwracam uwage na cene i staram sie kupowac zawsze w promocjach
czesto roznice na butelce moga siegac 10-20 zł
a butelka kosztuje w okolicach 60-80 zł
takze warto zwsze poszukac, oczywiscie jesli mamy na to czas
jesli mam cos juz kupic i widze zestaw ze szklankami drozszy powiedzmy o 10 zł to sie nie zastanawiam tylko go biore
ladne szklo zawsze jest jakims elementem dekoracyjnym
ponadto milej pic z ladnej szklaneczki
A ja uznałem że nie będę kupował alkoholi (czyt. whisk(e)y) powyżej 100 PLN. No cóż, pewnie doznania nieodparte, ale priorytety w życiu jednak inne 😉
I na te święta ustrzeliłem W TESCO The Famous Grouse 1l za 67 PLN o (ile mnie pamięć nie myli) i The Four Roses 0,7l za 63 PLN. A wszystko to dla tego że w lokalnym sklepie z alkoholami sprzątnęli mi sprzed nosa piękna butelkę Mark’s Mark 0,7l 🙁
Wszystko zależy do tego jakie masz cele w piciu! Whisky, które wymieniłeś to świetne „whisk(e)y stołowe”. Szkockie blendy piję prawie wyłącznie z colą i nie przywiązuję się do marek. Za to FR Yellow Label to ulubiony bourbon mojej dziewczyny więc zawsze mamy gdzieś butelkę 🙂
FG i FR mam 0.7 w zestawie ze szklaneczkami
Mark’s Mark – pierwsze slysze ale jak gdzies dopadne to kupie
jako ze zbieram wszystko
na gwiazdke dostalem Jamesona
a ostatnio nabylem Gentleman Jack w zestawie ze szklaneczkami
moja kolekcja liczy juz 29 sztuk
ogolnie doszedlem do wniosku ze zaloze sobie bloga i bede tam tez pisal o whisky, miedzy innymi
w sumie mam wolny czas i lubie takie wyzwania 🙂
oczywiscie podejscie totalnie amatorskie
z wiekszych zakupow mysle nad Bushmills 10
wyzej juz nie moje progi
i jak gdzies znajde to Glen Grant No age
jest tani jak na singla
wpadlem tez na pomysl picia ze znajomymi
kazdy sie cos dam dolozy i zawsze zmniejszy to moje wydatki
pewnie bedziemy popijali przy brydzyku w milej atmoswerze
ostatnio pochodzilem troche na bestofwhisky.pl
http://whiskyblog.pl/
w sumie zawsze mozna cos poczytac i milo spedzic czas
a chyba o to nam wszystkim chodzi
temat beczek mnie bardzo zaciekawil
i rozne mozliwosci zabawy w produkcje tego trunku
mam znajomych bardzo dobrych
niebawem dom stawiaja
piwniczka tez bedzie
takze pewnie zlozymy sie na beczke i troche pobawimy 🙂
czas szybko umyka
trzeba brac wszystkie przyjemnosci i mile chwile
trzeba nastawic sie pozytywnie do wszystkiego
tak aby jakby co dalej zyc i sie zyciem cieszyc
fajnie ze tak tu sobie piszemy
licze ze postow bedzie wiecej
informacje odnosnie dobrych cen beda tez mile widziane
tani zakup to dobry zakup 🙂
w piatek moze z kumplami pojade do kasyna w manufakturze w lodzi
jest nowo otwarte
pierwsze wejscie jest gratisowane drinem lub piwem
zobacze jakie whiskacze maja na stanie i moze jak bedzie jakis lepszy to samego wezme
ostatnio rozmawialem z pewna osoba odnosnie alkoholi w szwecji
monopol ma panstwo i ono ustala ceny
sklepowe oczywiscie
ceny to jakies 2 razy nasze
wyjazdy po alkohol do niemiec, mozna sporo przywiezc
calkowity zakaz pedzenia i posiadanie aparatury
wizyta w kasynie zaowocowala posmakowaniem
Jack Daniel’s Single Barrel
mialem do wyboru jeszcze chivasa 18 i platynowego jasia
reszta alkoholi byla z nizszej polki
musze powiedziec ze wybor byl bardzo trafiony 🙂
dzis mialem udane zakupy
Dimple 15 za 84 zł
Cardchu 12 za 104 zł
Clynelish 14 za 125 zł
zapomnialem dodac gdzie
w tesco w łodzi na ul.włókniarzy
super, dzięki
jutro jadę do tesco
Łódź, CH Tulipan
Black Bush 69,99 !!!
za 67,95 w makro w łodzi, nawet w tubie
ale z tego co widziałem to już nie ma
zasada jest prosta chce sie taniej cos kupic
to trzeba sie nachodzic
mam pytanko:
czy te flaszki mozna nabyc ?
* Jim Beam Green label (5-letnia, 40%, nazywana także „Jim Beam’s Choice”)
* Jim Beam Distillers Series (7-letnia, 45%)
* Jim Beam Yellow label (żytnia, 4-letnia, 40%)
Niestety nie wiem. Poszukałbym w polskich sklepach z whisky online.
ostatnio odwiedziłem w tej sprawie Galerię Alkoholi w Manufakturze ale bez sukcesu.
clynelish 14 jeszcze stał 1 w poniedzialek
z tego co czytalem to dobry single malt
a teraz mam pytanie odnosnie oznaczenia jednego
na stronie
co oznacza UD ?
jakiej wody sie dodaje do whisky ?
mineralnej
przegotowanej
Pytasz o picie czy o produkcję?
pytam o picie oczywiscie 🙂
a dokladniej o degustacje
czyli chodzi mi o dodanie tej sladowoj ilosci wody aby wyczuwalne byly wszystkie smaki
Zarówno mineralna jak i przegotowana będą dobre. Warto jednak pamiętać, że dodawanie wody do whisky 40% ABV rzadko bywa zasadne.
http://www.ralfy.com/
ten pan dodaje zawsze 🙂 i mysle ze wie co robi 🙂
gdzieś czytałem, że najlepsze warunki dla nosa uzyskuje się przy 36%, pewnie dlatego Ralf dodaje wodę, ale whisky to nie matma i dużo zależy od konkretnej marki, wieku, itp. Ja osobiście nie dodaję wody ani przy 40 czy przy 46%, ale przy cask strength pewnie bym nie dał rady.
Jest to sprawa bardzo indywidualna i mocno uzależniona od pitej whisky. Niektóre błagają o wodę, a inne można łątwo popsuć wodą.
Gdzie znajdę w kraju dobre (rozsądne) ceny na Malt’y z Islay? Czy tak ekstremalne smaki są Panu po drodze, czy raczej stonowany Speyside? Ufam, że ma Pan tu sytuację dobrze rozpoznaną, mówię o ofertach stacjonarnych i on-line…Pozdrawiam, Zbyszek z Gliwic, wieloetni Friend of Laphroaig
Zbyszek koniecznie zapoznaj się na moim blogu z przeglądem whisky z Islay!
Niestety nie zwykłem polecać sklepów. Na pewno znajdziesz online firmy, które są godne zaufania.
Wracając do tematu, nie jestem specjalistą, jeśli chodzi o whisky, wybieram raczej te najpopularniejsze marki. Natomiast, gdy jestem w supermarkecie i patrzę na zawartość półek, gdzie butelki są już lekko przebrane, a pakiety promocyjne lekko wybrakowane to nie do końca mam ochotę poddawać się tym zabiegom marketingowym, tylko biorę to, co jest akurat w dobrej cenie. Natomiast jakiś czas temu odkryłem na moim osiedlu sklep z alkoholami. Jest on dość niezwykły, ponieważ gdy człowiek tam wchodzi ma ochotę obejrzeć każdą butelkę, pozastanawiać się i popatrzeć na te wszystkie alkohole. Wszystko wygląda tak ładnie i zachęcająco, że czasami na prawdę ciężko się zdecydować, co tym razem wybrać. Przede wszystkim to zakupy w takim miejscu robi się z dużą przyjemnością, a obsługa też jest zaznajomiona z tematem. Warto takich miejsc szukać. Mały sklep, a merchandising sprzedażowy działa tu lepiej niż w niejednym supermarkecie.
hmmmmmmmmm ostatnio bylem w hipermarkecie sieci Tesco(przy Silesia city center w Katowicach-Chorzowie) i na polce widzialem Lagavulin 16 za uwaga!189 pln/promocja! Zaluje ze nie mialem w ten czas tylu pieniazkow poniewaz wczesniej kupiel troszke innych rzeczy i starczylo mi jedynie na Bushmills’a10 za ktorego tam dalem 99pln.To bylo jakos po swietach majowych……pojechalem kilka dni pozniej bo sie troszke napalilem a tu…………..z promocji juz nici.Glenlivet 12 za 119pln….wzialem!)Czasem warto pochodzic po marketach…czasem mozna kupic cos ciekawego za fajna cene.
Oczywiście, że warto! U mnie w Rzeszowie w hipermarkecie na „T” Lagavulin 16 kosztuje 299 pln. Po drugiej stronie ulicy jest hipermarket na „L” i tam taka sama butelka kosztuje chyba 239 pln. Różnica jest dość zasadnicza. 🙂 Za to Talisker 10 YO jest tańszy w tym pierwszym, choć tu przewaga cenowa jest już dużo mniejsza.
A co do tematu, kupiłem kiedyś Chivasa w tym zestawie ze szklankami ze zdjęcia i wiele razy mi się przydały – choćby jako poręczne naczyńka na popychacz do czystej. 🙂 Single malty pijam za to ze szklaneczek dołączanych do butelki The Glenlivet 12 YO i bardzo, ale to bardzo je sobie cenię. Są jak umiarkowanie pękata koniakówka bez nóżki, co czyni je bardzo przydatnym narzędziem do picia whisky w Rzeszowie – mieście, w którym ciężko nawet o normalną koniakówkę (polowałem na takie kieliszki chyba z 3 miesiące), nie mówiąc już o kieliszkach tulipanowych, 🙂
Witam serdecznie!
Czy mógłbym prosić o jakąś literaturę odnośnie tematyki poruszonej w artykule?
Zbieram bibliografię do pracy magisterskiej, a chciałem napisać o reklamie i marketingu branży alkoholowej 😉
z góry dziękuję za odpowiedź
Niestety nie pisałem tego artykułu w oparciu o żadne opracowania tylko o doświadczenia własne.