Laphroaig Select to bez wątpienia whisky plasująca się w ścisłej czołówce sław z wyspy Islay. Znajduje ona uznanie zarówno u początkujących zwolenników dymnych single maltów jak i wyrafinowanych kolekcjonerów, którzy są gotowi zapłacić krocie za rzadkie edycje pojawiające się na aukcjach. Laphroaig słynie ze swojego medyczno-aptecznego profilu i potężnej dymności.
Smak nabyty
Nie ma wątpliwości, że Laphroaig, jako „dymny potwór” to typowy smak nabyty, który polaryzuje. Są osoby, które uwielbiają tę whisky (jak np. ja), ale są też takie, których otrząsa sama myśl o smakach i aromatach z tej kategorii. Dodam jeszcze, że Laphroaig Select to jedna z tańszych whisky w portfolio tej destylarni. Oczywiście dla konsumentów to bardzo dobrze, że taka whisky istnieje ponieważ możemy zajrzeć do świata sławnych maltów w dość przystępnej cenie. Jak to jednak w kapitalizmie bywa, niska cena musi mieć swoje uzasadnienie.
Co to za whisky?
Laphroaig Select to whisky powstała w wyniku kupażu destylatów Laphroaig leżakowanych w wielu rodzajach beczek takich jak beczki:
- beczki po bourbonie
- po sherry zarówno Pedro Ximénez
- typu quarter cask
- po sherry Oloroso
- a także beczki z zupełnie świeżego dębu.
Jak widać liczba elementów wpływająca na smak tej whisky jest tak duża, że można mieć uzasadnione obawy dotyczące wyrazistości jej profilu. Oczywiście to bardzo wygodna sytuacja dla producenta ponieważ pozwala zachować dużą elastyczność w rozlewie. Można tu przecież użyć praktycznie wszystkich rodzajów beczek. Co więcej beczki te nie są ograniczone żadną sztywną recepturą więc ich udział procentowy może być różny. Brzmi dobrze, ale rodzi się pytanie. Czy whisky może mieć interesujący smak jeśli kształtuje go tak duża liczba całkowicie odmiennych czynników? Sprawdzam!
Jak smakuje Laphroaig Select?
Oko – białe wino
Nos – 19 – wyraźnie dymna, łagodna, brak złożoności
Język – 20 – oleista i delikatna
Finisz – 21 – dymna z trwającym i lekko pieprznym finiszem. Whisky zdecydowanie mniej agresywna w swojej dymności niż inne popularne Laphroaigi, ale przyjemna i dobrze wprowadzająca w świat aromatów dymnych.
Balans – 20
Total – 80/100
ABV – 40%
Warto powiedzieć, że jest to NAS. Według mnie czuć młody wiek tej whisky. Jakoś przyzwyczaiłem się do klasycznego Laphroaig 10 yo.Ten jest mniej szpitalny. Bardziej słodki i kwiatowy. Czuć Islay, warto spróbować, acz pewnie nie wróci się do niej ponownie.
Moja pierwsza, dymna whisky – druga typu „single malt” po 12 letnim Glenfiddichu.
Jestem nią zachwycony i prawdę powiedziawszy żałuję, że nie zacząłem właśnie od tej strony. Glenfiddich była po prostu dobrą szkocką, a tutaj doznaję smakowego orgazmu. Mam uśmiech na twarzy jeśli pomyślę sobie jakie smaki jeszcze przede mną…
Jest to pierwsza whisky SM z Islay jaką kupiłem, bo była w promocyjnej cenie w jednym z marketów (109,99?) i ma pozytywną ocenę na tym blogu:-)
I na pewno nie jest to ostatni trunek tego typu jaki kupię! Na początek swojej przygody z SM kupiłem Highland Park i Aberlour oraz w/w whisky. I ta ostatnia najbardziej mi podeszła, do niej mam ochotę wracać:-)