Speyburn 26 yo to whisky z destylarni, którą można spotkać w wielu strefach bezcłowych jako OB w wersji 10 yo. Jest to jeden z tańszych maltów, który można potraktować jako wprowadzenie do świata Speyside. Ja wprowadzenie to mam już za sobą, a jakiś czas temu podczas degustacji z chłopakami z BestOfWhisky.pl miałem okazję spróbować whisky Speyburn 26 yo „z wazonu” czyli charakterystycznej butelki niezależnego dystrybutora Signatory.
Jak smakuje Speyburn 26 yo?
Szczegóły butelki: 1980-2006, IB Signatory, cask 110, bottle 509/598
Oko: słomkowa/ białe wino
Nos – 17 – delikatna, owocowa, łagodna, przypomina grappę
Język – 17 – oleista, delikatna i zbożowa
Finisz – 18 – słodkawy i rozgrzewający, ale niestety, z wodą czy bez, alkohol przykrywa niemal wszystko co ta whisky ma do zaoferowania. Zawartość alkoholu przekraczająca 60% to dużo, ale piłem wiele whisky w zbliżonej mocy, w których alkohol był po prostu częścią whisky, a nie przeszkodą w jej wypiciu. Ciężko uwierzyć, że whisky tak stara jest tak słaba. Ogólnie można powiedzieć, że starsze whisky są lepsze, ale jak widać, w tym wypadku wyjątek potwierdza regułę. Ta beczka musiała być tak wymęczona, że nawet przez 26 lat nie dała whisky praktycznie nic. Może to dlatego sprzedano ją dystrybutorowi?
Balans – 17
Total: 69/100
ABV: 61,3%
Cena: 320 PLN
Jako osoba, której picie whisky kojarzy się z chwilą relaksu w dobrym otoczeniu, chciałbym prosić autora o unikanie wyrazanych „pod publiczkę” kolokwializmów w stylu „whisky z wazonu”. Zostawiając na boku kwestię poziomu redakcyjnego, trzeba stwierdzić, że odstręcza to uwagę od ciekawych trunków opisywanych przez autora.
Jeśli chodzi o samą whisky, może wartoby dodać szerszy komentarz nt. zmiany walorów aromatyczno-smakowych w zależności od ilości dodanej wody.
PS. cieszy, iż w tejże notce degustacyjnej autor uniknął paranaukowych stwierdzeń w rodzaju „średnio ekstraktywna’, za co bardzo dziękuję!