Johnnie Walker Red Rye Finish – jak smakuje?

Dzisiaj spotkanie z Johnnie Walker Red Rye Finish! W ostatnim wpisie pisałem o whisky Ballantine’s Hard Fired jako przejawie eksperymentowania z beczkami i leżakowaniem. Wspominałem także, że podobne rzeczy dzieją się za wielką wodą ponieważ wykorzystanie beczek eksploruje także marka Jim Beam produkująca światowej sławy bourbon. Dzisiaj przyszedł czas na spotkanie z leżakowanym eksperymentem z koncernu DIAGEO, czyli „Jasiem Wędrowniczkiem” – whisky (mogę śmiało to napisać) legendarnej marki Johnnie Walker w niespotykanej dotychczas wersji Red Rye Finish.

W wyniku licznych eksperymentów marki Johnnie Walker skupionych wokół wpływu leżakowania na smak whisky, Jim Beveridge, Master Blender marki Johnnie Walker, zainicjował powstanie serii Blender’s Batch, która w latach 2016, 2017 i 2018 ma zaprezentować trzy wyjątkowe wypusty. Pierwszy z nich to właśnie Johnnie Walker Red Rye Finish, z którym spotkam się dzisiaj w moim kieliszku.

Co jest w butelce Johnnie Walker Red Rye Finish?

Johnnie Walker Red Rye Finish bottle

Fakt, który sprawia, że niemal przecieram oczy ze zdumienia to niezwykła otwartość koncernu DIAGEO na skład tego bottlingu. Producent po prostu podaje, że w skład blendu wchodzą whisky z trzech zbóż. Część z nich pochodzi z niedziałającej od 2010 roku destylarni whisky zbożowej Port Dundas oraz whisky słodowej z destylarni Cardhu, która oczywiście również należy do DIAGEO. Myślę, że w tej sytuacji mamy do czynienia z najtańszym z możliwych spotkań z whisky z nieistniejącej destylarni 😉

Destylaty wchodzące w skład Johnnie Walker Red Rye Finish leżakowane były w beczkach po bourbonie wypełnianych po raz pierwszy (first fill)! Trzeba podkreślić, że dla blendu to niezwykła rzadkość. Po okresie leżakowania w beczkach po bourbonie, Johnnie Walker Red Rye Finish przenoszony jest na okres sześciu miesięcy do beczek po whisk(e)y żytniej o nieokreślonym pochodzeniu (prawdopodobnie również USA).

Johnnie Walker Red Rye Finish opening

Koncepcja na nową whisky Johnnie Walker

Inspiracja stojąca za tą whisky jest bardzo zaskakująca. Jim Beveridge, Master Blender marki, wypowiedział się o niej w ten sposób:

Johnnie Walker Red Rye Finish Blender’s Batch jest zainspirowany moją fascynacją whisk(e)y amerykańską, która ma swoje korzenie w czasie kiedy pracowałem z bourbonami i whisky żytnią. Było to ponad ćwierć wieku temu w Louisville w Kentucky.

Oznacza to, że mamy do czynienia z whisky szkocką, która jest inspirowana whisk(e)y amerykańską!

Johnnie Walker Red Rye Finish label

Master Blender oznajmił, że Johnnie Walker Red Rye Finish to whisky lekka i łagodna co nawiązuje do whisk(e)y irlandzkiej, ale jednocześnie ma ona elementy whisky amerykańskiej. Przyznacie, że brzmi to bardzo … szkocko 😉 Co ciekawe, poinformowano także, że tworząc tę whisky myślano konkretnie o koktajlach. Beveridge powiedział:

To w jaki sposób będzie podawana ta whisky, w dużej mierze stoi za sposobem w jaki ją stworzyliśmy.

Koktajl, który rekomendowany jest jako najlepszy do podawania Johnnie Walker Red Rye Finish to Rob Roy (szkocka, słodki wermut, bitter). Przez wyjątkowość smaku JWRFF podobno smakuje on bardziej jak Manhattan (whiskey amerykańska, słodki wermut, bitter) co kierować ma w stronę konkluzji, że JWRRF to whisky szkocka o pewnych naleciałościach whisk(e)y amerykańskiej, które pozwalają nawet na zmianę smaku koktajlu. Można zatem pić swój ulubiony amerykański koktajl na bazie whisky szkockiej. Plan tego komunikatu jest ambitny ponieważ kampania marketingowa została wycelowana prosto w USA. Jeden z blenderów marki Johnnie Walker, Emma Walker (zbieżność nazwiska z marką przypadkowa) wybrała się do Nowego Yorku (nie zapomnijcie o sesji MilerSzyje.pl na Manhattanie) gdzie zaprezentowała Johnnie Walker Red Rye Finish znanym miksologom, którzy zgodnie potwierdzili, że RobRoy na JWRRF smakuje im jak Manhattan zrobiony na whisk(e)y amerykańskiej. No nieźle…

Jaka jest przyszłość tej serii? 

Johnnie Walker Red Rye Finish whisky tulip glasses

Dwa kolejne wypusty, które pojawią się po Red Rye to „Bourbon Cask and Rye Finish” oraz „Triple Grain American Oak”. Ta ostatnia podobno będzie składać się z jęczmienia, pszenicy i kukurydzy. Oczywiście kukurydzy na pewno nie będzie tyle co w whisky amerykańskiej, ale teraz przyznajcie się, kto z Was wiedział, że szkocka grain whisky używana do produkcji blendów może być także z kukurydzy?!? Johnnie Walker Red Rye Finish to najtańszy z trzech planowanych wypustów i swoją ceną nawiązuje do tradycyjnego Red Label. Dwa następne wypusty mają być zbliżone cenowo to Black Label.

Moja opinia o Johnnie Walker Red Rye Finish

Przyszło nam pić w czasie kiedy whisky bije rekordy popularności. Oznacza to, że producenci robią jej coraz więcej i starają się zaskoczyć konsumentów swoją kreatywnością. Ponieważ prawo mocno ogranicza możliwości alteracji smaku whisky (przy zachowaniu nazwy whisky), logicznym kierunkiem jest manipulacja procesem produkcji. Johnnie Walker Red Rye Finish poszedł w tym wypadku dalej niż konkurencja i zaproponował nie tylko specyficzny sposób leżakowania, ale także specyficzny dobór destylatów co czyni go whisky interesującą. Nie ukrywam, że zastanawia mnie jaki jest cel produkowania whisky szkockiej, która ma przypominać w smaku whisk(e)y amerykańską (zaraz w degustacji sprawdzimy czy naprawdę przypomina). Czy biorąc pod uwagę, że marketing wycelowano prosto w USA, może to być wyrwania pewnej części rynku bourbonom?

Wyciągnijmy też jeszcze jeden ważny wniosek przed otwarciem butelki – to whisky stworzona do koktajli – moja poniższa degustacja to tylko interesujący  wgląd w to jak komunikacja marketingowa przekłada się na faktyczny smak produktu – nie oznacza wcale, że musicie lać ją w gardło na ciepło i bez dodatków. OK,OK. Panowie, polewam!

Jeśli nie chcesz przegapić kolejnych odcinków, koniecznie subskrybuj mój kanał na YouTube. Możesz to zrobić, klikając w poniższy przycisk:

 

Notka smakowa Johnnie Walker Red Rye Finish

Johnnie Walker Red Rye Finish

Oko – jasnobursztynowa

Nos – bardzo słodka, lotna, deserowa i karmelowa bez wątpienia aromat bourbonowy! Po chwili jeszcze więcej wanilii i karmelu. W zasadzie czuję się jak bym wąchał bourbon. Wygląda na to, że mamy do czynienia z kolejnym dowodem na to, że beczka naprawdę ma znaczenie i to być może większe niż sam destylat. Z ciekawości piję Johnnie Walker Red Rye Finish w obu kieliszkach Miler Nosing Glass – Paisley i Galway. Galway lepiej wybija słodkość, a Paisley podkreśla cięższe nuty drzewne. Aromat jest bardzo przyjemny. Chyba nie imponujący, ale przyjemny. Jeśli jestem pod wrażeniem to dlatego, że szkocka pachnie jak bourbon.

Język – oleista i słodka, niezbyt ściągająca. Przyjemna.

Finisz – Finisz płaski i niezłożony, ale przyjemnie wyważony. Whisky słodka, minimalnie czekoladowa i pieprzna na końcu, czego spodziewałem się po kontakcie z beczkami po wytrawnej whisky żytniej. To co uderza mnie najbardziej, to fakt, że nie czuć tutaj spirytusu tylko pieprzność. Przypuszczam, że cały mój zachwyt trzeba przypisać beczkom „first fill”. To świeże drewno, które oddaje whisky dużo siebie. Prawdę mówiąc gdyby ktoś zapytał mnie czy whisky mieszana może leżeć w drogich i nieużywanych (nieużywanych w Szkocji) beczkach po bourbonie, odpowiedziałbym, że to niemożliwe, bo w takich beczkach leży tylko whisky słodowa. Jednak eksperyment marki Johnnie Walker pokazuje, że tak nie musi być (choć wcale nie spodziewałbym się masowych blendów z takich beczek). Będąc szczerym, to i tak piłbym go z lodem, ale jestem naprawdę miło zaskoczony.

A jeśli interesuje Was dlaczego piję akurat w takich kieliszkach a nie innych, zajrzyjcie tutaj.

Notes degustacyjny - kup teraz

Nowy rozlew wódki Miler Spirits

Perfumy męskie Miler Masculinité

6 Responses to Johnnie Walker Red Rye Finish – jak smakuje?

  1. Prezyk pisze:

    Szczerze to marketing nakręcił mnie do zakupienia butelki z odpychajacym ,,red” w nazwie. Polka cenowa przyzwoita ale kubki smakowe cieszyły się tylko pierwszą szklanką, druga trąciła zwykłym redem 😉 dłoń na półce zdecydowanie powinna złapać black label. Ale nie ma się co dziwić – rynek szaleje więc trzeba kombinować z nowościami znanych marek 😉

    • Ryan pisze:

      Wlasnie zniecheciłes mnie do kupna 😀

        • msdl pisze:

          Dla mnie Black Label jest bardzo „podły”. Wątpię żebym się jeszcze skusił na tą wersję. Zdecydowanie lepszy jest DoubleBlack, chociaż bez deklaracji wieku (podobnie jak Blue Label ;)). Natomiast biały Jasiek, po dodaniu kostki lodu, smakuję mi jak rurka z kremem śmietankowym, a pieprzność wygasa.W tym momencie jest to moja ulubiona whisky „na co dzień” :). Oczywiście nie porównuję jej do single malt’ów, które też posiadam, ale jak na JW jest fantastyczna. Wersja RR1 jest najlepsza 🙂

  2. Dd pisze:

    Czy seria 2 jest juz dostepna? Ktos wie?

  3. Rob pisze:

    Whisky jest smaczna, w smaku przypomina mojego ulubionego DZIKIEGO INDYKA Z KENTUCKY, CZYLI WILD TURKEY BOURBON 81 PROOF – czuć nuty waniliowe i beczkę z białego dębu amerykańskiego. Trunek godny polecana a cena przystępna!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

« »
Scroll to top
 

NEWSLETTER

Bądź na bieżąco z nowymi
publikacjami na blogu
i otrzymaj za darmo e-book:
"JAK PIĆ WHISKY?"